niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 2

- To co teraz do pana Castillo?
- Naprawdę muszę? - Spojrzałam na niego i zrobiłam minę jak to niektórzy mówią zbitego pieska.
- Ja z tobą byłem
- Nie prosiłam cie
- Ale poszedłem tam bo cię kocham... <chwila ciszy> jako przyjaciółkę oczywiście
- Uważaj, bo bym sobie coś pomyślała...

***
Przez cała drogę gadaliśmy i śmialiśmy się. To trochę dziwne, ze znay się już tyle lat, a nigdy nie skończyły nam się tematy do rozmów. 
- To już tutaj - powiedział, a mi normalnie szczęka opadła. Przede mną stał wielki dom. Co ja gadam dom? Nie,to nie dom, to raczej ogromna willa.
Przyjrzałam się dokładniej posesji. Wydawała mi się dziwnie znajoma. Jakbym już tu kiedyś była. Ale to pewnie tylko mi się wydaje, przecież mogłam być w podobnym lub widzieć to miejsce na zdjęciach, filmach... Nie ważne
- To co idziemy?
- Tak, tak, już idę
Diego podszedł do drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła nam dość niska i nie za szczupła ciemnowłosa kobieta w fartuszku. ... I tu znów to samo. Mam takie przeczucie, że już ją kiedyś spotkałam. Ale gdzie? jak? kiedy? Może znów mi się to wszystko tylko zdaje, przecież jest wiele podobnych wyglądem do siebie osób. Ah ta twoja wyobraźnia Angeles...
- Dzień dobry - z zamyśleń wyrwał mnie głos kobiety - O co chodzi?
- Ja w sprawie pracy - wytłumaczył pzryjaciel
- Dobrze, proszę wejdźcie, ja pójdę zawołać pana Germana- okręciła się i odeszła
Zrobiliśmy tak jak nam kazała. Byłam pod wielkim wrażeniem wnętrza willi. Widać było, że ten kto to projektował musiał mieć niezły gust.Wszystko idealnie do siebie pasowało.
Gdy kobieta poszła, sama nie wiem czemu, ale chciałam powiedzieć o moich przemyśleniach Diego. Tak tez zrobiłam.
- Gdzie ty byś miała niby ja spotkać? Oj Angeles ta twoja wyobraźnia...
Po chwili gosposia (co można było wywnioskować po fartuszku i łyżce do zupy, którą trzymała w ręce)
wróciła z dwoma mężczyznami. 
- Tego w okularach tez gdzieś widziałam  - Szepnęłam do przyjaciela, a on tylko przewrócił oczami.
- Dzień dobry
Diego i German chyba od razu się poznali, bo bez słowa przenieśli się do innego pomieszczenia. Poszedł z nimi też ten wysoki.
A co ze mną? Mam tu na niego czekać, czy iść sobie?
- Może skusi się pani na kawę? Bo chyba nie będzie tu pani czekać
- Tak, z przyjemnością
  ***
Olga jest miła i rozmowna (aż do przesady -_- ) Wypiliśmy kawę i ktoś wszedł do kuchni.
Ta osoba też była mi dziwnie znajoma.  Ciemne włosy, oczy, tważ miała takie same jak... no właśnie jak kto?
Nastolatka przywitała się.
W pewnej chwili usłyszałam, że German, Diego i bodajże Ramallo (o którym musiał się trochę nasłuchać), wyszli z gabinetu. Postanowiłam po nich pójść, aby przyjaciel nie myślał, że poszłam bez niego.
Wyszłam z pomieszczenia  i BUM!  Wpadłam na kogoś. Tym "Kimś" okazał się być German.
Już prawie poleciałam do tyłu, ale on mnie złapał. Uśmiechnęłam  się i spojrzałam na jego czekoladowe oczy.
Już wiem...

_______________________
Hejkaaaaaaaaaaa! Co tam? Wiem, że musieliście się trochę naczekać na TO (rozdział)
Tak, wiem że jest nudny i krótki, ale jak wspomniałam w tamtym poście, "Musze to wszystko do siebie wprowadzić"
Nie wiem kiedy next, bo jestem w trakcie pisania, a za bardzo na dokończenie czasu nie mam, bo pierwszy semestr już się kończy i trzeba oceny poprawiać.
Pozdrawiam :*
P.Germangie ♥





5 komentarzy:

  1. świetny rozdział! <3
    czyżby Diego podkochiwał się w Angie?
    DIELARI<3
    czekam an nexa :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana lubie Cię ale napisać Diego przez „ J ”. Sama unas na drzwiach poprawiałaś napisy a teraz co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na jakich drzwiach? o.O Nie zauważyłam tego "J" Zaraz to poprawie ;)

      Usuń
    2. U nas w szatni ale nie Diego tylko Vilu.

      Usuń